niedziela, 8 lutego 2015

memories come with snow





there are some things I thought I couldn't live without...

Barnes & Noble...coffee with Nazha
to chyba była mochaberry...
gold fish
moose track ice cream z Idaho
ford explorer z napędem na 4
Gallatin Gateway
smak piwa Miller
zakupy w Bozeman

czasem wystarczy piosenka usłyszana niechcący w radio
zwłaszcza country
jadę autem i nagle przenoszę się tam, do Ameryki

albo film, którego akcja dzieje się w Nowym Jorku
nieraz wystarczy jedna scena i już wiem, że to tam
jak już kiedyś pisałam, oddychałam tamtym powietrzem
Ameryka i związane z nią nadzieje wypełniały moje wszystkie czerwone krwinki
nadzieje się ulotniły, ale sentyment nie słabnie

"The Perfect Storm" i każdy kawałek jego soundtrack'a
znów siedzę w tamtym fotelu przy wielkim oknie
lub pichcę choć namiastkę polskiej potrawy z zupełnie kosmicznych amerykańskich produktów
na błędach uczę się nie tylko różnic pomiędzy.... ale i właściwości unbleached enriched wheat flour czy jajek w proszku
albo "żywych", niby kurzych białek, które za nic nie chcą się ubić
a skubaniec gotowy do wstawienia do piekarnika
przelicznik miar, wag, temperatury i ssania w żołądku pod ręką
ciasto zjadliwe dzięki kumulacji przypominającego skubaniec posmaku w ustach z endorfinami na wspomnienie aromatu tej prawdziwej polskiej wersji
nie zrażam się i podczas kolejnej podróży odkrywam na sklepowych półkach kiszone ogórki i maślankę, jedyny raz w życiu kleję ruskie polskie pierogi i jem prawdziwy kwaśny bigos z suszonymi grzybami w Silverbow Condo

mijają kolejne lata, tamten czas czeka na opisanie jak przykurzona książka, którą wystarczy przycisnąć do piersi, a potem po prostu otworzyć
żeby móc widzieć, słyszeć, czuć i...oddychać
wspomnienia bledną, tracą ostrość
ale cztery grube albumy ze zdjęciami, pudełko z listami, biletami, opakowaniem po orzechowej kawie i google earth wystarczą, żeby znów się tam przenieść...
napiszę...